Szkatułka z pałeczkami krwawnika
Szkatułka z pałeczkami krwawnika
wen fang si bao wen fang si bao
2421
BLOG

Wróżby, trygramy i heksagramy – wróżby pałeczkami krwawnika

wen fang si bao wen fang si bao Kultura Obserwuj notkę 3

 

 

Najstarszym, tradycyjnym sposobem budowania heksagramu było przeliczenie łodyg krwawnika chińskiego. Używano do tego pięćdziesięciu wysuszonych jego gałązek, z których od razu na wstępie jedną odkładano na bok. Pozostałe 49 wróżbita dzielił na dwie wiązki i przeprowadzał procedurę wyboru kolejnych patyczków.

Notka ta jest kontynuacją wpisu o wróżeniu monetami i tabletem.

W poprzednim wpisie dotarliśmy do połowy trzeciego punktu toku postępowania podczas wróżenia tj. ustalania metody wywołania heksargamu łatwiejszymi sposobami.

Osobiście nie podejmę się opisu skomplikowanego postępowania z łodyżkami krwawnika – zrobi to za mnie sugestywna i rozbudowana relacja atmosfery, ceremoniału wróżenia oraz losowania pałeczek krwawnika – cytat z powieści Hermanna Hesse pt. Gra szklanych paciorków (Wydawnictwo Poznańskie, 1971 r., str.124 – 129). Książka opowiada o fikcyjnej prowincji w centralnej Europie, zwaną Kastalią, gdzie mieści się klasztor ascetycznego zakonu intelektualistów. Wybitny jego członek z zacięciem sinologicznym, Józef Knecht, przechodząc kryzys osobisty i mając dylemat co do swojej przyszłości, odwiedza starszego zakonnika w pustelni i bierze udział w rytuale zasięgania rady wyroczni Yijingu.

Knecht spostrzegł już od pewnego czasu, że wskutek swych zainteresowań Księgą Przemian zmierza ku dziedzinie, o której w instytucie niewiele chciano wiedzieć, stał się tedy w dociekaniach swoich ostrożniejszy, a gdy starał się o dalsze informacje na temat legendarnego Starszego Brata, nie ukrywano przed nim, iż pustelnik ów cieszy się wprawdzie niejakim szacunkiem, a nawet sławą, lecz uważany jest raczej za dziwaka niż za uczonego. Poczuł, że tutaj sam musi sobie pomóc, doprowadził pewną pracę seminaryjną, którą właśnie zaczął, jak najszybciej do końca i pożegnał się. Pieszo ruszył ku okolicom, w których tajemniczy ów człowiek założył niegdyś swój Gaj Bambusowy: może mędrzec i mistrz, a może głupiec.(...)

Szczególną troskliwością [Starszy Brat]otaczał grę przepowiedni I Ging, którą uprawiał po mistrzowsku z pomocą tradycyjnej wiązki łodyg krwawnika.(...)

Starszy Brat bowiem pewnego dnia opuścił ów instytut, który zresztą gotów był go zatrzymać jako nauczyciela-specjalistę, i zaopatrzony w pędzelki, miseczkę tuszu oraz dwie czy trzy książki, wyruszył na wędrówkę.(...) spędzając swe dni na medytacji i przepisywaniu starych zwojów, jeśli nie absorbowały go akurat prace w Gaju Bambusowym, chroniącym przed północnym wiatrem mały, starannie założony, chiński ogródek. (...)

Gdy dotarł [Knecht] do Gaju Bambusowego (...), wątły człowiek odziany w szarożółte płótno, w okularach na niebieskich, wyczekujących oczach podniósł się znad grządki kwiatów, nad którą był przykucnął i wolno szedł naprzeciw gościowi; bez niechęci, ale z ową cokolwiek niezręczną nieśmiałością, jaka cechuje niekiedy odludków i samotników, zwrócił do Knechta pytające spojrzenie i czekał, co ma on do powiedzenia. Józef nie bez skrępowania wypowiedział chińskie słowa, jakie przygotował sobie na powitanie:

– Młody uczeń pozwala sobie złożyć uszanowanie Starszemu Bratu.

– Witam należycie wyedukowanego gościa – odparł Starszy Brat (...)

Wymienili krótkie pozdrowienia, pili herbatę, siedzieli i słyszeli dźwięczący w porannej ciszy melodią wieczności cienki, źródlany strumyczek. Potem pustelnik wstał, jął krzątać się po nieregularnie zbudowanej izbie, chwilami, przymrużając oczy, oglądał się na Knechta i nagle zapytał:

– Czyś gotów wzuć buty swoje i odejść stąd znowu?

Knecht zawahał się, a potem odpowiedział:

– Gotów jestem, jeśli tak być musi.

– A gdyby zdarzyć się miało, że przez czas krótki pozostaniesz tutaj, czyś gotów być posłuszny i zachowywać się tak cicho jak złota rybka?

Student znowu przytaknął.

– Dobrze – rzekł Starszy Brat. – Teraz ułożę pałeczki i zapytam wyroczni.

I podczas gdy Knecht siedział, przypatrując się z równie wielkim szacunkiem, jak ciekawością, cichutko „jak złota rybka”, tamten przyniósł drewniany kubek, podobny raczej do kołczanu i wyjął z niego garść pałeczek: były to łodygi krwawnika; przeliczył je uważnie, część wiązki ułożył powrotem do naczynia, jedną łodygę odsunął na bok, pozostałe podzielił na dwie wiązki jednakiej wielkości, trzymając jedną w lewej ręce, a końcami czułych palców prawej ręki wyciągając drobne, malutkie wiązeczki z drugiej, przeliczył je, odłożył na bok, aż pozostało już tylko kilka łodyg, które zacisnął między dwoma palcami lewej ręki. I gdy tak, w rytualnym przeliczeniu, zredukował jedną wiązkę do paru zaledwie łodyg, podjął z drugą wiązką tą samą procedurę. Odliczone łodygi odkładał, ponownie zabrał się do obu wiązek, po kolei liczył, zaciskał drobne resztki wiązek pomiędzy dwoma palcami, wszystko to zaś czyniły owe dwa palce z oszczędnym, cichym pośpiechem i wyglądało to jak jakaś tajemna, ścisłymi regułami obwarowana, tysiąckrotnie ćwiczona i do wirtuozerii doprowadzona gra zręczności. Gdy zagrał ją już tak wiele razy, pozostały trzy malutkie wiązki, z liczby łodyg w nich odczytał jakiś znak, który spiczastym pędzelkiem wymalował na małej kartce. I oto cały ów skomplikowany proces rozpoczął się od nowa, pałeczki podzielone zostały na dwie równe wiązki, znowu zaczęło się liczenie, odkładanie pałeczek, wciskanie ich pomiędzy palce, aż w końcu znowu pozostały trzy malutkie wiązki, których rezultatem był drugi znak. Tanecznie rozhuśtane łodyżki uderzały o siebie z cichutkim, suchym klekotem, zmieniały swe miejsca, tworzyły wiązki, zostawały rozdzielone, przeliczone na nowo, pałeczki poruszały się rytmicznie, z upiorną pewnością. Przy końcu takiej procedury palec wypisywał znak, w końcu zaś dodatnie i ujemne znaki stanęły w sześciu linijkach jedne nad drugimi. Łodygi zostały pozbierane i troskliwie umieszczone z powrotem w pojemniku, mag przykucnął na ziemi na macie z sitowia, a przed sobą na kartce miał wypisany wynik poszukiwanej wyroczni, któremu przypatrywał się długo, w milczeniu.

– To znak Mong – powiedział wreszcie. – Znak ten nosi nazwę „głupota młodzieńcza”. Wyżej góra, niżej woda, wyżej Gen, niżej Kan [znaki trygramów]. U stóp góry tryska źródło, symbol młodości. A wyrocznia brzmi:

Głupota młodzieńcza odnosi sukces.

Nie ja szukam młodego głupca,

Młody głupiec szuka mnie.

Przy pierwszej wyroczni udzielę wiadomości.

Jeśli zapyta kilkakroć, będzie to natręctwem.

Gdy będzie natrętny, nie udzielę wiadomości.

Wytrwałość sprzyja.

 

Knecht w uwadze i napięciu aż oddech wstrzymał. W ciszy, jaka nastała, westchnął bezwiednie a głęboko. Pytać nie śmiał. Ale wydawało mu się, że zrozumiał: młody głupiec przybył, wolno mu było pozostać. I jeszcze gdy trwał zaabsorbowany i oczarowany wspaniałą, marionetkową grą palców i pałeczek, której przyglądał się tak długo, a która wydawała się tak przekonująca i rozumna, mimo iż nie sposób było odgadnąć jej sensu, pojął jej rezultat. Wyrocznia przemówiła i zadecydowała na jego korzyść.

 

Proponuję porównanie wyroczni Starszego Brata, z wyżej przedstawionymi skanami. Można zapoznać się jak znak Mong lub Meng interpretują panowie Tadeusz Zysk i Jacek Kryg w swojej książce I Ching Księga Wróżb.

 

Na filmikach można zobaczyć działanie z patyczkami.

Profesjonalnego wróżbity z zawodowymi akcesoriami

Amatora przeprowadzającego całą procedurę

Wracając do dalszego toku wróżenia. Po wylosowaniu linii heksagramu, zanim przeczytamy tekst wyroczni i zaczniemy go interpretować, warto skupić się przez chwilę na obrazie heksagramu (co uczynił Starszy Brat), aby zaglądnąć głęboko w siebie i otaczający świat.

Po czym odczytujemy z Księgi Przemian sentencje, osądy i komentarze naszego heksagramu robimy to powoli i ze zrozumieniem. Gdy heksagram zawiera wyłącznie linie stałe, czytamy cały przypisany mu komentarz z rozdziału Wersja Tradycyjna. Gdy heksagram zawiera linie zmienne (te z dodatkowym krzyżykiem lub kółkiem) – zwracamy szczególną uwagę na osądy przypisane owym liniom. Te właśnie sentencje sugerują, w którą stronę rozwinie się nasza sytuacja, i podpowiadają jak działać.

Interpretować należy większe jak i drobne wycinki tekstu, gdyż nigdy nie wiadomo, które mogą podsunąć najcenniejszą podpowiedź. Na koniec wyciągamy wnioski na temat własnych obaw, zahamowań, oczekiwać i pragnień.

Proces wróżenia kończymy zapisaniem numeru i nazwy heksagramu, lub dwóch heksagramów – jeśli pierwszy zawierał linie zmienne oraz zanotowaniem naszych myśli, które wydają się ważne. Dobrze jest od razu sformułować wynik rozumowania, wskazujący nasze dalsze postępowanie. Późniejsze zapisanie może prowadzić do odchyleń w kierunku życzeniowym, co spowoduje pozbawienie sensu poddaniu się procedurze wróżenia.

 PS. To już ostatni wpis o Księdze Przemian i wróżbach. Zagłębienie się w tematyce umożliwiło poznanie ciekawej wiedzy, z której korzystano już 4,5 tysiąca lat temu.

Źródło: Hermann Hesse – Gra szklanych paciorków , Maria Piasecka – I Cing w obrazkach, Tadeusz Zysk i Jacek Kryg – I Ching Księga Wróżb, Wikipedia

 

 

 

POWIĄZANE NOTKI:

Wróżby, trygramy i heksagramy

Księga Przemian Yijing znana jako I-cing

Księgi Wróżebne

Wróżby monetami i tabletem

Zobacz galerię zdjęć:

Interpretacja znaku Mong, 1 strona
Interpretacja znaku Mong, 1 strona Interpretacja znaku Mong - 2 strona

Chiny u Europejczyka, który stara się poznać odrębność obyczajowości, bogactwo kultury i historii wywołują całkowity zawrót głowy. POLECAM aplikację na Android "Odkryj Chiny" – poza Polską "Ancient China". Oprócz możliwości poznania pięknych okolic w Chinach, ściągnięcia na pulpit zdjęć w rozdzielczości HD, w formie gry sprawdzimy naszą wiedzę o tych miejscach. Nagroda za rok 2014 „Poetry&Paratheatre” w kategorii: Popularyzacja Sztuki - Motywy przyrodnicze w poezji chińskiej

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura