Xihe powożąca rydwan
Xihe powożąca rydwan
wen fang si bao wen fang si bao
629
BLOG

O dziewięć słońc za dużo

wen fang si bao wen fang si bao Kultura Obserwuj notkę 2

 

 

Za czasów panowania cesarza Yao (2356 - 2255 r. p.n.e.) na niebie pojawiło się jednocześnie dziesięć słońc, co na ziemi wywołało gigantyczną suszę. Tarcze słoneczne byli to synowie Xi He i jej męża Boga Wschodniego Nieba, Di Yun’a.

     W mitologii chińskiej Xi He jest przedstawiana jako bóstwo solarne powożące słonecznym rydwanem. Zazwyczaj jest kobietą, jednak w niektórych mitach również mężczyzną, a nawet dwoma o imionach Xi i He.

      Xi He wraz z synami słońcami, przedstawianymi w postaci ptaków o trzech nogach (ptak Sanzuwu bardzo często pojawiał się na neolitycznej ceramice kultury Yangshao i jedwabiach), zamieszkiwała na olbrzymim drzewie morwowym, u podnóża Doliny Słońca, na wschodnim morzu krainy Fusang (to te same tereny, na które pierwszy cesarz Chin, Qin Shi Huang - panowanie 221 - 210 r. p.n.e. - wysłał dwie ekspedycje morskie celem znalezienia eliksiru nieśmiertelności).

      W nocy dziesięć słońc spało na drzewie morwowym, natomiast w dzień dziewięć z nich kąpało się i bawiło się w pobliskim morzu a jedno ogrzewało Ziemię. Zgodnie rozkazem Boga Nieba każde z nich, po kolei raz na dziesięć dni, wsiadało do rydwanu matki i przemieszczało się po nieboskłonie, aby dać ludziom światło i ciepło.

      Braci bardzo intrygował przepiękny świat ludzki. Często zazdrośnie tam spoglądając, podziwiali wznoszące się olbrzymie łańcuchy górskie, płynące burzliwe rzeki, rosnące gęste lasy, zieleniące się łąki, a wśród nich biegającą rozmaitą zwierzynę.

 

I oto pewnego dnia, wbrew nakazom i utartej tradycji - nie czekając, aż matka powozem podjedzie po jedno z nich - wszystkie jednocześnie wyszły chcąc nareszcie poznać i cieszyć się ludzkim światem. Poczuwszy słodki smak wolności, bracia postanowili nigdy już się nie rozstawać i wspólnie spędzać czas. Na efekt tej samowoli nie trzeba było długo czekać – żar promieni niesubordynowanych braci spalił zboża, wysuszył rzeki a ludzie chcąc uniknąć udaru słonecznego musieli pochować się w jaskiniach.

      Cesarz Yao prosił słońca, aby powróciły do swoich codziennych zajęć; próbował ich przekonać, że ludzie w takim skwarze nie są w stanie żyć. Niestety wszelkie tłumaczenia spełzły na niczym, a nie mogąc nic wskórać u krnąbrnych i niezdyscyplinowanych ptaków, został zmuszony poprosić o pomoc ich ojca, Boga Wschodniego Nieba. Ten po niepomyślnych próbach rodzicielskiej perswazji, celem definitywnego zakończenia swawoli boskich słońc, niewiele myśląc, wezwał do siebie Boga Łucznictwa, Hou Yi, nakazując mu nauczyć rozumu swoich niesfornych synów.

 

 

Hou Yi pierwotnie chciał rozwiązać ten problem ugodowo, jednak gdy zszedł na ziemię i zobaczył ogrom spustoszenia oraz cierpienia wynikłego ze swawoli nieodpowiedzialnych słońc, przestał panować nad sobą. Naciągnął swój olbrzymi czerwony łuk (otrzymany w darze od władcy niebios) i wypuścił cienką strzałę trafiając w jedno ze słońc, dzięki czemu pierwsza ognista kula spadła, siejąc za sobą złociste pióra. W pobliże uschłego drzewa spadł trójnogi złoty kruk, przebity na wskroś strzałą zakończoną charakterystyczną lotką z kosmykiem śnieżnobiałego puchu. I tak jedno za drugim, kolejno padały boskie słońca, ciągnąc za sobą smugi ognia, aby rozprysnąć się o twardą jak kamień ziemię. Gdy Hou Yi sięgnął po ostatnią strzałę, Yao go powstrzymał, tłumacząc, że ludzie nie mogą żyć bez słońca – dlatego jedno musi zostać.

 

Ludność i cesarz Yao byli szczęśliwi z takiego obrotu sprawą, bo na zniszczoną ziemię wreszcie wróciły naturalne warunki klimatyczne, a ludzie z czasem, dzięki swojej ciężkiej pracy, mogli przywrócić swojemu życiu normalność. Niestety Bóg Di Yun, będąc ojcem zabitych synów, nie potrafił wybaczyć ziemskiemu bohaterowi jego czynu i postanowił go ukarać. Hou Yi jako mieszkaniec nieba, bóg niższej rangi, nie mógł być skazanym na śmierć mimo takiego zamiaru potężnego władcy niebios. Jednak została mu wymierzona równie dotkliwa kara - wygnanie z Nieba, z jednoczesnym pozbawieniem nieśmiertelności. Bóg Niebios wyszedł z założenie, że skoro łucznikowi bardziej zależało na losie ziemian niż jego synów, więc powinien już z nimi pozostać na zawsze. I w ten sposób rozpoczęło się doczesny życie Hou Yi.

 

Bohaterski łucznik, będąc dawnym mieszkańcem sfer niebieskich, znał wszystkie dziwaczne stwory grasujące po niebie, na ziemi i w świecie podziemnym. Dzięki temu mógł pomóc ziemianom w ich trudnej koegzystencji z istotami o nadprzyrodzonych właściwościach. Jego zaangażowanie w ziemskie sprawy brało się z jego nowej przynależności, wiary cesarza Yao w jego niebiańskie właściwości, dobrego charakteru oraz potrzeby zaakceptowania przez nowych ziomków.

      W trakcie swojego bytu ziemskiego zabił wiele potworów, które uprzykrzały życie ciężko pracującej ludności. Jednym z takich złośliwców był Bóg Wiatru, którego gwałtowne burze niszczyły uprawy i burzyły domostwa. Skrzydlaty smok Fei Lian występował również pod ludzką postacią jako Feng Bo lub w ciele kobiety, Feng Po Po.

         Innym okrutnikiem, z którym musiał się zmierzyć łucznik był długi wąż z jeziora Dongting (skąd pochodzą smocze łodzie wyścigowe), xiushe lub changshe (inne nazwy: bashe, ranshe). Takie monstra były typowe dla południa domeny chińskiej, jednak nie należały do kultu węża, jaki miał miejsce w starożytnym Bai Yue.

 

Bai Yue to tradycyjne, a także schińszczone plemiona południowych Chin, które zgodnie z legendą wietnamską podzieliły się równo pomiędzy rodziców. Matka, Au Co zabrała swoich w góry, gdzie nauczyła ich uprawiać ryż, hodować jedwabniki oraz wszystkich umiejętności niezbędnych w gospodarstwie. Natomiast ojciec z pozostałymi wybrał się nad morze, wpoił im odwagę i umiłowanie wolności. Mimo rozdzielenia rodziny, potomstwo zachowało świadomość braterstwa i wspólnego pochodzenia. Obecnie pojęcie mniejszości Yue stosuje się głównie w odniesieniu do ludności zamieszkującej południowe Chiny i mówiącej dialektem kantońskim.

 

Wracając do odważnego czynu boskiego łucznika. Kiedy znalazł się nad jeziorem zobaczył grzywiaste bałwany sięgające chmur, a uderzenia potężnego ogona miażdżyły i zatapiały łodzie rybackie. Nikomu z załóg kutrów nie udało się przeżyć, gdyż wąż pożerał wszystkich. Jego wnętrzności były w stanie zmieścić nawet całego słonia, którego trawił przez kolejne trzy lata, po czy wypluwał kości, a wioskowi znachorzy wykorzystywali je do robienia mikstur na bóle serca i żołądka. Kiedy nadszedł dzień rozprawy z wężem, Hou Yi wsiadł do maleńkiej łódki, uzbrojony w cudowny łuk ze strzałami oraz niewielki obosieczny miecz z brązu i wypłynął na wody jeziora w poszukiwaniu olbrzymiego węża. Długo nie trzeba było czekać, aby monstrum zauważyło intruza. Hou Yi szybko wypuścił kilka strzał w stronę nadpływającego potwora, które utkwiły w cielsku gada nie wyrządzając mu prawie żadnej krzywdy. Wąż, nie zważając na rany, brocząc krwią, parł ciągle naprzód, chcąc zetrzeć na proch łódź i śmiałka. Gdy łucznik znalazł się blisko węża, mógł wreszcie stoczyć walkę wręcz. Hou Yi przyskoczył do węża i błyskawicznym cięciem rozpłatał mu łeb na pół. U węża wystąpiło rozdwojenie jaźni, utrata orientacji i siły, a z tego skorzystał obrońca ludu, dokładnymi cięciami szatkując cielsko potwora na drobne kawałki.

 

 

Hucznie świętowano kolejne zwycięstwo boskiego łucznika, ludność składała bohaterowi dowody wdzięczności... i można byłoby rzec zgodnie z zakończeniem dobrych bajek... że żył długo i szczęśliwie...

 

No cóż, niekiedy w życiu bywa tak, że sukcesy zawodowe nie zawsze idą w parze z udanym życiem rodzinnym... trudno nam znaleźć złoty środek na zachowanie równowagi pomiędzy pracą i dodatkowymi zajęciami a domem rodzinnym... a potem okazuje się, że na wszystko już stało się za późno...

O czym my również dobrze wiemy, tylko niestety nie zawsze udaje nam się we właściwym czasie dokonać trudnych wyborów, a także pozbyć się ułudnych miraży i wiary w to, że zawsze będziemy młodzi, piękni, bogaci i zdrowi...

 

Łucznik przybył na Ziemię razem ze swoją żoną, piękną boginią Chang’e. O niej oraz o problemach ich życia rodzinnego będzie można przeczytać w następnym wpisie, na który serdecznie zapraszam.

Zobacz galerię zdjęć:

Ptak Sanzuwu
Ptak Sanzuwu Ceramika w kształcie ptaka Sanzuwu, kultura Yangshao Ptak Sanzuwu w malarstwie ściennym dynastii Han Ptak Sanzuwu, malarstwo na jedwabiu, Zachodnia dynastia Han, znalezisko z grobu Lady Dai 168 r. p.n.e. Dziesięć słońc na niebie Hou Yi Hou Yi ilustracja z bajki Hou Yi pomnik w Changzhi

Chiny u Europejczyka, który stara się poznać odrębność obyczajowości, bogactwo kultury i historii wywołują całkowity zawrót głowy. POLECAM aplikację na Android "Odkryj Chiny" – poza Polską "Ancient China". Oprócz możliwości poznania pięknych okolic w Chinach, ściągnięcia na pulpit zdjęć w rozdzielczości HD, w formie gry sprawdzimy naszą wiedzę o tych miejscach. Nagroda za rok 2014 „Poetry&Paratheatre” w kategorii: Popularyzacja Sztuki - Motywy przyrodnicze w poezji chińskiej

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura